sobota, 12 maja 2012

Dzień 3 Hirtshals (DK) - Tórshavn (FO)

Udało mi się na chwilę podłączyć do sieci pod ratuszem w Hirtshals, korzystam więc z okazji by napisać parę słów. Właśnie zwiedzilem ogromne oceanarium - robi wrażenie,  w poniedziałek wrzucę kilka fotek.  A za godzinę stawiam się do odprawy na prom,  który przyplynal do portu punktualnie o 10:00. Wiatr się uspokoil,  pogoda przyjemna - może nie będzie za bardzo kołysalo na morzu. Wczoraj to niezbyt ciekawie wyglądało.

Uzupełniam wpis o fotkę głównej atrakcji oceanarium Nordsøen -  ogromnego rybona wielkości opony od dużego traktora. Nie wiem jak to się nazywa - w wolnej chwili sprawdzę i uzupełnię. W głównym basenie oceanarium pływają trzy takie egzemplarze - naprawdę robią wrażenie.

Po wyjściu z oceanarium (gdzie kupiłem pierwsze pamiątki i odpowiednią na wyprawę czapkę) pojechałem do portu. Okazało się, że była już spora kolejka. W ogóle to myślałem, że o tak wczesnej porze roku to prom będzie płynął pustawy, ale gdzie tam, szpilki by już na pokłady samochodowe nie wcisnął.
Odprawa biletowa poszła (pozornie) sprawnie, pełen optymizmu ruszyłem z kopyta do kolejnej kolejki przed promem, zapytałem miłą panią w którym rzędzie mam się ustawić - no i się zaczęło... (Nie)miła pani okazała się celniczką, który gdy usłyszała że mam zamiar nie wiadomo po co zatrzymać się tydzień na Wyspach zamiast przykładnie, jak wszyscy inni podróżnicy, grzecznie oddalić się prosto na Islandię nakazała udać się na pas nr 8, tj. do szczegółowej kontroli celnej. Nie będę opisywał tego ze wszystkimi szczegółami - dość powiedzieć, że mój  niewyobrażalny pomysł samotnej wyprawy "w celach turystycznych" na Wyspy Owcze i na Islandię, do tego w połowie maja wydał się wszystkim tak nieprawdopodobny, że postawił na nogi całą służbę celną Królestwa Danii, łącznie ze zmobilizowaniem ciężkiego sprzętu bojowego w postaci skanera X-Ray wielkości małego domku. Jak również bojowego oddziału małych rudych Dunek w strojach organizacyjnych, tarzających się pod moim autem z zestawem lusterek i psów bojowych. Brzmi zabawnie, ale nie było mi do śmiechu - już wdziałem się oczyma wyobraźni w duńskim areszcie, bo a nuż mają jakieś podstawy i ktoś sprytny podczepił mi pod auto jakiś pakuneczek z  narkotykami albo czymś takim. A skaner wyglądał tak:
Gdy wreszcie miły, brodaty pan celnik powiedział "ok" odetchnąłem z ulgą i udałem się do kolejnej kolejki. Oczywiście okazało się, że dostałem niewłaściwy identyfikator przy odprawie biletowej (a jednak) i omal nie wysłali mnie jednak siłą bezpośrednio na Islandię. No ale dzięki mojej wrodzonej czujności połapałem się w tym wszystkim i po długich negocjacjach z "deck crew" udało mi się jednak ustawić we właściwej kolejce i już po 3 godzinach czekania wjechałem na prom.






Pogoda zrobiła się cudna, lekki wiaterek, słonko, baranki na niebie... Miłe złego początki.


1 komentarz:

  1. Jakby Ci się chciało wrzucić i aktualizować trasę na google mapsy byłoby fajnie.

    Piotr

    OdpowiedzUsuń