sobota, 26 maja 2012

Dzień 17 Grabrok, Husafell, Þingvellir, Reykjavik

Dziś nadaję z Reykjaviku - niestety, w dobrym hotelu w stolicy europejskiego kraju internet jest racjonowany w śmiesznej ilości 100MB na dwa dni, więc wybaczcie ale relacja będzie bardzo skrótowa. Mam nadzieję, że uda się załadować choć te kilka zdjęć i zostanie coś z limitu jeszcze na jutro.
Dziś znów dzień pełen wrażeń, dla mnie szczególnie - ale jak zwykle po kolei.
Najpierw w pobliżu mojego ostatniego noclegu odwiedziłem dwa zaplanowane miejsca - leżące obok siebie stożki dwóch wygasłych 3000 lat temu wulkanów Grabrok i Grabrokarfell oraz wodospad Glanni.

Stożek Grabrokkarfell widziany
ze szczytu stożka Grabrok

Wodospad Glanni

Potem jechałem przez naprawdę już dzikie odludzia, przejechałem kawałek zamkniętą trasą górską Kaldidalur (mój miejski wojownik spisywał się znakomicie), by wreszcie trafić do kolejnego celu podróży - miejscowości Husafell, gdzie Sigur Rós grali w nieopodal leżącej grocie na kamiennej marimbie wykonanej przez miejscowego artystę sztuk wszelkich - Palla Gudmundsona. Oczywiście Pall występuje w filmie Heima, gdzie opowiada o swoich instrumentach wykonywanych z łupkowych skał zbieranych na okolicznych zboczach i z łodyg stuletniego rabarbaru rosnącego obok jego pracowni, a także o własnych technikach malowania na skałach. Oczywiście przyjechałem w to miejsce żeby sobie posłuchać marimbowej improwizacji z filmu - i co? Stał się cud, w niepozornym kościółku spotykam Palla we własnej osobie (zdjęcie zrobił nam jego ojciec, proboszcz w tymże kościółku). Gdy opowiedziałem co mnie sprowadziło w ten odległy zakątek świata - Pall zaprosił mnie do kościółka i na kamiennej marimbie dał kilkunastominutowy koncert tylko dla mnie. A potem jeszcze zaprosił do swojej pracowni gdzie stoi marimba na której grali w czwórkę Jónsi, Kjartan, Georg i Orri. No i oczywiście pokazał pole stuletniego rabarbaru (który właśnie zaczął puszczać młode pędy) jak również setki swoich starych i nowych prac malarskich. Poniżej tylko cztery fotki z tego wydarzenia, ale mam ich oczywiście kilkadziesiąt, jak i nagrania z koncertu dla jednoosobowej widowni. Postaram się je wrzucić na YouTube i umieścić w blogu, ale muszę mieć do tego normalne łącze. Nie obyło się także bez dyskusji o wychodzącej za dwa dni nowej płycie Sigur Rós.

Lawa porośnięta mchem

Trasa Kaldidalur

Qashqai daje radę

Gdzieś na Kaldidalur

Kościółek w Husafell

Pall Gudmundsson i jego fan

Kamienna marimba z Heimy

Prace Palla

Potem były dwa leżące obok siebie wodospady - już nie mam siły sie powtarzać opisując ich urok i potęgę, po prostu popatrzcie.

Wodospad Barnafoss

Hraunfossar Paradis

A na koniec jadąc około 100 km po najbardziej dzikich do tej pory drogach przemierzyłem Park Narodowy Þingvellir i dotarłem do miejsca najważniejszego dla Islandczyków, czyli do miejsca gdzie od tysiąca lat odbywały się posiedzenia ich parlamentu (Alþingu),a gdzie obecnie znajduje się letnia rezydencja premiera Islandii. Nie będę tu opisywał historii tego miejsca, nie ma sensu przeklejać tu Wikipedii - dla zainteresowanych polecam zdobycie tej wiedzy bo rzeczywiście nieoczekiwana historia. Wydawało by się, że na tym krańcu Europy w roku 1000-nym to tylko mamuty po lodowcu się snuły, a okazuje się że ich parlamentaryzm ma nieprawdopodobnie długą historię.

Droga nr 52 prowadząca
od północy do Þingvellir

Letnia rezydencja premiera

To tyle na dziś, przepraszam za kiepską jakość zdjęć i brak oryginalnej islandzkiej pisowni - ale mój warsztat pracy dziś bardzo ubogi. Jutro, niestety, będzie tak samo.


3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. A mówiłeś, ze Islandia to najbardziej "zinternetyzowany" kraj w Europie ;-)
    Piękny fotoblog; czytam i oglądam wszystko z ogromnym zainteresowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu podziwiamy wspaniałe wodospady i kultowe dla Ciebie miejsca związane z zespołem Sigur Ros a zwłaszcza spotkanie z Pallem! I nawet słuchamy HD na żywo z Heima! Odkrywamy kolejny talent u Ciebie- literacki(pewnie pojawił się razem z brodą)- teraz reportaż w National Geographic! Gratulacje i uściski Mama, Tata oraz R&J

    OdpowiedzUsuń