środa, 30 maja 2012

Dzień 21 Snæfell, Seyðisfjörður, Norröna

Ostatni meldunek z islandzkiej ziemi. Za chwilę pakuję auto, zrobię jeszcze małą rundkę po okolicy i jadę do Seyðisfjörður ustawić się w kolejce do promu Norröna. Ciekawe, czy przy wyjeździe także nie ominie mnie kontrola celna, w końcu tradycja zobowiązuje. Do usłyszenia z Danii.

A jednak jeszcze jeden wpis. Siedzę sobie na przystani promowej w Seyðisfjörður i mam darmowy internet - więc czemu nie skorzystać. Byłem dziś na małej wycieczce pod hasłem "nie przyszła góra do Mahometa...". Najpierw kilka pięknych widoczków z drogi (nie trzeba jechać na Alaskę ani w Góry Skaliste).





A potem była góra. Pamiętacie jeszcze "plakat" mojej wyprawy? Jak nie to dla przypomnienia:


W tle (podobnie jak na okładce DVD z filmem Heima) jest góra,a w zasadzie wulkan Snæfell (ten najwyższy z trzech o tej samej nazwie). U podnóża tej góry Sigur Rós grali Vaka. Nie mogło i mnie tam zabraknąć, tak więc pobyt na Islandii kończy się trochę symbolicznie.


A teraz już na prom. Bye.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz