wtorek, 19 czerwca 2012

Valtari

Prace nad edycją zdjęć w wersji deLux trwają i jeszcze sporo potrwają, więc dziś o Valtari.

Tak samo, jak od pierwszego kontaktu z pierwszymi jej fragmentami byłem przekonany, że to bardzo trudna płyta, tak samo jestem teraz przekonany, że to płyta absolutnie wybitna. Ale pod jednym warunkiem - żeby ją poznać trzeba mieć godzinę absolutnej ciszy, spokoju i możliwości odseparowania się od otaczającego świata z jego hałasem i agresywnym anektowaniem każdego kawałeczka naszej prywatności. Jeśli więc ktoś z czytelników byłby na tyle zdesperowany, żeby spróbować poznać Valtari - błagam, niech nie robi tego w biegu, w samochodzie, na jakimś iPhonie czy innym odtwarzaczu mp3. Tym sposobem można się tylko bardzo szybko zniechęcić i na wieki wieków pogrzebać Islandczyków w muzycznym niebycie.

Jeśli ktoś chce jednak się odważyć i spróbować "czym to się je" - polecam wspólne dzieło Sigur Rós i siostry Jónsiego, Ingi Birgisdóttir, czyli animację do utworu Varúð.


Jeśli ten rodzaj poetyki do kogoś nie przemawia, niech sobie daruje resztę płyty. W końcu zakręconych na punkcie Sigur Rós jest tylko garstka. Ale ja przy swoim zdaniu pozostanę...

Natomiast jeśli kogoś zainteresowało zjawisko pt. Valtari to polecam specjalną stronę dedykowaną projektowi 

 the valtari mystery film experiment 


Uprzedzam - strona dla ludzi o mocnych nerwach i odporności na czasem szokujące artystyczne eksperymenty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz