wtorek, 10 kwietnia 2012

Miesiąc do startu

No i tak - zaczynałem tu pisać na pół roku przed planowanym startem i ani się człowiek obejrzał jak zostało już tylko 30 dni, jeden miesiąc, 1/12 roku itd. Jaką miarą by nie mierzyć - niewiele.
Dziś było trochę emocji, bo gdzieś po drodze przez ocean zniknęły moje pieniądze wpłacone na bilet promowy. Ale dzięki dużej pomocy Eydny ze Smyril Line oraz pani Katarzyny z DB udało się zgubę odnaleźć i tuż przed godziną trzynastą bilety pojawiły się na mojej skrzynce mailowej. 
Tak więc klamka zapadła - o ile nie będzie końca świata za 30 dni będę już w drodze do pierwszego punktu trasy, czyli gdzieś na A4 w okolicach Wrocławia.

2 komentarze:

  1. Ja tylko daję znać że czytam każdy post :) żeby nic nie było o nieznośnym zięciu. :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło mi że mam tak znośnego zięcia (jeszcze in spe!)

    OdpowiedzUsuń