Dziś było trochę emocji, bo gdzieś po drodze przez ocean zniknęły moje pieniądze wpłacone na bilet promowy. Ale dzięki dużej pomocy Eydny ze Smyril Line oraz pani Katarzyny z DB udało się zgubę odnaleźć i tuż przed godziną trzynastą bilety pojawiły się na mojej skrzynce mailowej.
Tak więc klamka zapadła - o ile nie będzie końca świata za 30 dni będę już w drodze do pierwszego punktu trasy, czyli gdzieś na A4 w okolicach Wrocławia.
Ja tylko daję znać że czytam każdy post :) żeby nic nie było o nieznośnym zięciu. :P
OdpowiedzUsuńMiło mi że mam tak znośnego zięcia (jeszcze in spe!)
OdpowiedzUsuń