sobota, 1 września 2012

Zaproszenie na Sigur Rós

Wiem, wiem, biletów na niedzielny koncert już dawno nie ma, a na poniedziałkowy jakieś resztki. Ale dla tych, którzy już bilety mają albo próbują jeszcze zdobyć - obiecana garść informacji.

Najpierw oficjalne zaproszenie


Więcej informacji na stronie festiwalu Sacrum Profanum.

Obecna trasa koncertowa Sigur Rós związana jest oczywiście z wydaniem nowej płyty Valtari. Po jej wysłuchaniu zastanawiałem się, jak też może wyglądać koncert oparty na materiale z tej płyty i byłem trochę w kropce - jak już wielokrotnie pisałem muzyka jest bardzo kontemplacyjna, prawie pozbawiona linii melodycznej w tradycyjnym rozumieniu. Jeśli koncert miałby być po prostu "odegraniem" utworów z Valtari to musiałby chyba zostać obudowany genialnymi multimediami - jak na koncercie solowym Jónsiego na Sacrum Profanum przed dwoma laty, ale i tak byłby chyba ciężkostrawny dla większości publiczności nieosłuchanej z płytą. Przejrzałem sobie jednak setlisty z wcześniejszych koncertów sprzed kilku tygodni i dni (m.in. w USA, Japonii, a ostatnio w Paryżu, Amsterdamie i na festiwalach w Szwajcarii i Irlandii) i lekkie zaskoczenie - pojawia się jeden lub dwa utwory z płyty (Varuð, czasem  Ekki Múkk), a reszta to naj.. naj... naj... z całej historii zespołu. I to te, które najlepiej wypadają w wersjach koncertowych. Będzie ostre, mocne granie, z powalającym (dosłownie - ścianą dźwięku i światła) Popplagið  na zakończenie. Krakowskie koncerty kończą europejską część trasy Valtari (podobnie jak krakowskie koncerty Jónsiego w 2010) - myślę więc, że "zawodnicy dadzą z siebie wszystko", w końcu czeka ich prawie dwumiesięczny odpoczynek. Potem jeden występ na słynnym islandzkim Iceland Airwaves Festival w Reykjaviku i ostatnia część trasy na Antypodach - Australia i Daleki Wschód (Singapur, Malezja i Tajwan).

Na koniec jedna, bardzo przykra niespodzianka (choć pisano o tym już wcześniej) - na trasie nie ma Kjartana (klawiszowca, jedynego "wykształconego" muzyka w zespole, twórcy słynnego plim w Svevn-g-englar). No i zapewne w Krakowie islandzkie skrzypaczki zastąpi Kronos Quartet - muzycznie zapewne spory zysk, ale wolałbym jednak cztery Islandki zamiast czterech nowojorczyków. Ot los, w końcu idziemy słuchać a nie oglądać. Choć z drugiej  strony słuchać to można z płyty...

No cóż, zobaczymy jak będzie, czy obecność wielce szanownego (ale i mocno eksperymentującego) kwartetu smyczkowego nie złagodzi przypadkiem całej zabawy - ale nie wydaje mi się, mam nadzieję że będzie tak jak to opowiadał Jónsi na zakończenie Heimy "...po powrocie do domu z ostatniego koncertu w Reykjaviku, który był transmitowany w telewizji, zapytałem moją babcię, jak jej się podobało. Powiedziała - ładnie było, ładnie, tylko na końcu musiałam wyłączyć telewizor bo się popsuł  - zaczął strasznie hałasować i obraz tak strasznie migał...". No comments, mam nadzieję na równie mocne wrażenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz